Chłopiec przywieziony przez don Basilia i Chikę do posady „Pod zwycięskim torreadorem“ zapadł na gorączkę. Była ona rezultatem pragnienia i upływu krwi, a jakkolwiek nie przybrała formy zbyt groźnej, jednakże przetrzymała Piotrusia w łóżku przez dzień cały.
Nazajutrz wczesnym rankiem, kiedy go odwiedził don Basilio, chłopiec zwrócił się doń z usilną prośbą o ułatwienie mu widzenia się przedewszystkiem z don Carlosem.
— Jestem na twoje rozkazy — rzekł uprzejmie don Basilio. — Po usłudze, jaką wyświadczyłeś kuzynce mojej, Różyczce Vasquez, uważam się wraz ze stryjem za twego dłużnika. I gdybyś chciał...
— Oh, nie mówmy o tem! — zaprotestował Piotruś — dług, jeżeli był jakikolwiek, został już spłacony. Wszak ty, szlachetny panie, ocaliłeś mi życie.
— No, to nie mówmy także i o tem — uśmiechnął się młody Hiszpan. — Uważaj mnie raczej za przyjaciela i rozporządzaj mną jako takim, według swej woli.
To mówiąc wyciągnął rękę i uścisnął dłoń zarumienionego chłopca.
Strona:PL Bogdanowicz Edmund - Sępie gniazdo.djvu/152
Ta strona została uwierzytelniona.