sposobność poznania i dowiedzenia się w posadzie „pod[1] torreadorem“, banda jest wybornie zorganizowana, a Juarez oddawna jest postrachem okolicy. Mnie się zdaje, że będzie prostszy sposób oswobodzenia don Fernanda. Ja pójdę do niego otwarcie...
— Oszalałeś! — zawołał dr. Mański. — Znów się chcesz poświęcić i bez celu.
— Poświęcenia tu niema żadnego — zaprotestował skromnie Piotruś. — Jako napół Indjanin nie zwrócę niczyjej uwagi... Zaciągnę się do bandy — dodał z uśmiechem — i postaram się objąć straż nad Fernandem. Gdyby mi zresztą co złego groziło, dam wam sygnał gwizdnięciem albo wystrzałem, a wtedy postąpicie, jak uznacie za słuszne. Wtedy będzie czas jeszcze atakować, a czemu nie spróbować inaczej szczęścia.
— Szlachetny chłopcze — rzekł wzruszony dr. Mański. — Kto cię nauczył tej zadziwiającej, bezinteresownej miłości bliźniego? Niepodobna, aby cię Bóg i nadal nie strzegł w niebezpieczeństwie i nie zgotował zasłużonej nagrody. Idź więc,
- ↑ Błąd w druku; powinno być – Pod.