dwaj dzikusi, a bez nauki człowiek nic niewart. Już ja się tem zajmę.
Całą noc przesiedział dr. Mański nad papierami, doręczonemi mu przez don Carlosa. Uporządkował rachunek i obliczył majątek Piotrusia, który jak się okazało, wyrosił bardzo okrągłą sumę. Nad ranem wezwano doktora do don Carlosa. Bankier po ataku dogorywał i mimo silnego ratunku skonał na rękach syna.
Don Fernando z żalu odchodził niemal od zmysłów, wyrzucał bowiem sobie, że to on mimowoli przyczynił się do wszystkiego. Chciał też wyrzec się całego nienawistnego mu dziś majątku, i ledwie dr. Mański z pomocą młodego haciendera zdołali mu wytłumaczyć, że majątek w rękach uczciwych może się stać źródłem dobrodziejstwa dla uboższej braci. Doktór zażądał tylko zwrotu przypadającej Piotrusiowi sumy z procentami, młody jednak bankier uparł się sumę tę podwoić, i od tego odstąpić nie chciał. W ten sposób Piotruś stał się odrazu nie-