Ale w górę nie mozna, a dzwi odemłyna
Zamknęła wej macocha, by snać starowina
Ociec nie wysedł patsyć, kędy ona chodzi,
Bo jak wejcie uwazam, ze ona coś godzi
Na jakiegoś jamanta, s którym się wej wdaje,
A musi jus mieć kogoś, bo raniutko wstaje,
I biega za stodoły –
Ciebie pewnie suka,
Nie mówze nic.
Idź Basiu, bo cię matka sfuka,
Najlepiej idź do karcmy pomiędzy dziewcyny,
Tańcują tam, bo Pawła dzisiaj zaślubiny,
Mają tu psyjść i ojca prosić na wesele
Ty se tes potańcujes z niemi – potem śmiele
Psyjdzies, pomiędzy gośćmi nie będzie cię łajać.
Bywaj zdrów:
Ty tes Jonku psestań psecie bajać,
Gdyby dziewucha zwęchła to matki zaloty,
Miałzebym potem w domu cartowskie kłopoty;
Idź za nią, wsak ty druzba, ty mas tańce wodzić.
Pochlebiaj matce Stachu, bo ci moze skodzić,
Nie zawadzi dla zysku osukać nawjasem,