Strona:PL Bogusławski - Cud czyli Krakowiacy i Górale.djvu/16

Ta strona została przepisana.

Wsak i panowie zonki tes zdradzają casem;
A próc tego s psybytku, wsak głowa nie boli,
Potrafis ty i matce i córce dowoli.

Stach.

Nie baj, idź prędzej.

Jonek.

Idę. Nim staną górale
Ja tu s całą ceredą w tańcu się psywalę,
Wezmiewa sobie sksypki i kozę maćkową.

SPRAWA III.
STACH sam, potem DOROTA.
Stach.

A ja w moje obroty wezmę tu Bartkową,
Jezeli się da wzrusyć, to o starca fraski,
Jak go wej roskomosą weselne igraski,
Wtencas mu padnę do nóg i wsystko opowiem,
Moze się da nakłonić.

Dorota (biegnie i wiesza mu się na szyi.)

Ach Stasieńku miły!
Tyś moją dusą, tyś jest mojem zdrowiem!
Jus cię od świtu sukam, pewnie cię zwabiły
Dziewuchy wej do karcmy — a ja bes cie konam!

Stach.

Ale pani młynarko, na cós to nam?
Te prózne swary;
Wacpani mąz stary,
Jakby się wejcie o tem dowiedział, toby to
Dopiero biedy było.