Strona:PL Bogusławski - Cud czyli Krakowiacy i Górale.djvu/17

Ta strona została przepisana.
Dorota.

Na cós się z kobietą
Młodą żenił, kiej stary, mógł mnie wej nie zwodzić,
Kiej w nicem młodej zonie nie umie dogodzić.
Zawse to chore, ksywe,
A jesce tak podejzliwe,
Chciałby mnie zbyć głaskaniem, a to nic nie nada:
On mnie osukał, ja tes osukuje dziada.

ŚPIEWKA.

Zadko to bywa na świecie,
By się małzeństwo kochało,
Chocias w młodości są kwiecie,
Chacias się dobze dobrało.
Tym gozej, gdy zona zwawa,
A mąz, ledwie ze się chwieje,
Prózno się praca zadawa,
Jak lód psy słońcu topnieje.
Stachu, tyś zranił mą dusę,
Ja ci prawdę wyznać musę,
Ze kiej mam starca psy sobie,
Wtencas ja myślę o tobie.
O bodajbym cię nie była znała!
Nie byłabym cię kochała,
Ty mię tak dręcys niebogę,
Ze bes cię wytrwać nie mogę.
Więc się nademną uzałuj,
Uzyc mi w mojej potsebie,
Casem mnie tylko pocałuj,
Wsyćko ucynię dla ciebie.

Stach.

Pani Bartłomiejowa, gdy mi tak spsyjacie,