Strona:PL Bogusławski - Cud czyli Krakowiacy i Górale.djvu/32

Ta strona została skorygowana.

Kiedym się nie chciał z młodu uczyć, jak barana
Wyciągali na ławie, siekli, gdyby bydle,
Dziś kiedy wszystko w głowie, szło mi jak po mydle,
Kiedy nawet samego profesora zdanie
Na publicznej dyspucie zbiłem, przez udanie,
Przez plotki, tak mię gryzli, tak mi buty szyli,
Że nareście jak łotra ze szkół wypędzili

(Patrząc na elektrykę.)

Oj, ty to elektryko, ty jesteś jedyną
Nieszczęścia mego przyczyna!
Z ciebie to, ta dysputa była wtenczas dana.
Bodaj cię!... ale masz szczęście żeś szklana,
Schowam cię, może jeszcze wlazłszy między gbury,
Jak ich zacznę zabawiać twojemi figlasy,
Dostanę kawał kiełbasy.
Żeby tylko na chwilę wyszedł tu z nich który.
Oto idą, słuchajmy, co to są za jedni.

(Chowa się.)


SPRAWA VIII.
STAŚ. BASIA i BARDOS ukryty.
Staś.

Ach Basiu moja dusko, jakześmy my biedni,
Nic macochy nie wzrusy, tak się wej uparła.

Basia.

Ani by, gdyby jędza jaka się rozzarła,