Kiedym szła za WaćPana... przyznaię żem go wcale niemiała.
Dobrze, wyśmienicie. Zapomniałaś iuż Wac Pani, w iak biednym stanie znalazłem ią pierwszego dnia, kiedy przyszedłem do niéy?
Oh musiał bydź aż nadto biedny, ponieważ przymusił mnie do dania WaćPan u ręki.
Daley, daley, popisuy się WaćPani z swoim dowcipem. — Przypomniey sobie, w iakiém poniżeniu urodziłaś się i żyłaś. Córka iednego ubogiego Szlachcica... gdym cię pierwszy raz zobaczył, siedziałaś skromnie nad robotą w Alkierzu, ubrana w płócienne sukienki: pęk kluczów za fartuch zatknięty, a włosy tasiemką związane miałaś.
Oh pamiętam dobrze to wszystko. Przypominam sobie nawet, że moią codzienną zabawą było, doglądać krów i domowego drobiu. Wiele szara gęś wysiedziała gąśiąt, wiele czubata kura zniosła iaiek przez tydzień, umiałam to na palcach: prałam bieliznę, przędłam len, i nieraz sama bydło wyganiałam na paszę.