Strona:PL Bogusławski Wojciech - Dzieła dramatyczne 1820-23 t. 1.pdf/219

Ta strona została przepisana.
Dorymena.

Kiedym szła za WaćPana... przyznaię żem go wcale niemiała.

Starosta.

Dobrze, wyśmienicie. Zapomniałaś iuż Wac Pani, w iak biednym stanie znalazłem ią pierwszego dnia, kiedy przyszedłem do niéy?

Dorymena.

Oh musiał bydź aż nadto biedny, ponieważ przymusił mnie do dania WaćPan u ręki.

Starosta.

Daley, daley, popisuy się WaćPani z swoim dowcipem. — Przypomniey sobie, w iakiém poniżeniu urodziłaś się i żyłaś. Córka iednego ubogiego Szlachcica... gdym cię pierwszy raz zobaczył, siedziałaś skromnie nad robotą w Alkierzu, ubrana w płócienne sukienki: pęk kluczów za fartuch zatknięty, a włosy tasiemką związane miałaś.

Dorymena (śmieiąc się mocno)

Oh pamiętam dobrze to wszystko. Przypominam sobie nawet, że moią codzienną zabawą było, doglądać krów i domowego drobiu. Wiele szara gęś wysiedziała gąśiąt, wiele czubata kura zniosła iaiek przez tydzień, umiałam to na palcach: prałam bieliznę, przędłam len, i nieraz sama bydło wyganiałam na paszę.