ty jego zniszczały od dawna razem i z iego majątkiem. Stracił wszystko, w długach po uszy i nic więcéy imieniowi swoiemu nieprzyniesie, oprócz hańby. Przeciwnie, Pan Karol iest przykładem roztropności, statku i dobrego się rządzenia.
Nieprzystoi mi w téy mierze umawiać się z Panem. Milczę. Czas to wszystko wyiaśni. Żal mi tylko nieboraka Walerego, że tak mocno uraził serce WacPana Dobrodzieja w ten czas właśnie, kiedy naybardziéy łaski iego potrzebować będzie. Stryi bowiem iego dziś rano do Warszawy przyjechał.
Kto? Pan Bogacki iest tu?
Nieinaczéy. Odebrałem dopiero od niego list, w którym zaleca mi uwiadomić WacPana Dobrodzieia o iego przyieździe.
Jakąż rozkosz uczuię przyciskając go do serca po 16stu latach niewidzenia! Ale czemuż niestanął w moim domu?
Wiadomo Panu, że iego zamysłem iest, stanąć gdzie na ustroniu w Warszawie, aby pod