Strona:PL Bogusławski Wojciech - Dzieła dramatyczne 1820-23 t. 1.pdf/236

Ta strona została przepisana.
Starosta (do Karola).

Ną, idźże do niéy, sciśniéy iéy rękę, powiedz iéy przecież, co miłosnego.

Karol (idąc do Konstancyi).

Pani! zawszeż odrzucać będziesz naywiernieyszego twoiego przyiaciela? Czyliż to serce tak pełne litości ku bliźnim, dla mnie iednego będzie tak okrutném?

Konstancyia.
(niepatrząc na niego).

Wiadome iuż są WaćPanu moie uczucia.

Karol.

Widzę, iż WaćPanna Dobrodzika dla tego tylko mną pogardzasz, że brat móy, ten rozpustnik niepoprawiony, opanował całe iéy serce.

Konstancyia.

Jakieżkolwiek są ku niemu moie uczucia, rozumiem iż mnie to do zapomnienia Pana Walerego niepowinno zniewalać, że nieszczęścia iego odebrały mu szacunek własnego brata.

Starosta.

Ale czego się ty tym Walerym zatrudniasz? Raz na zawsze zakazałem ci myślić o nim; Ten hołysz, stracił wszystko i niema iuż ani grosza maiątku.

Susceptowicz.

A długów ma więcéy podobno, niżeli włosów na głowie. Wszak to niema żadnego faciendarza