Strona:PL Bolesław Leśmian-Łąka 121.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

„Ani myślę ci dotrwać w takim niedopląsie!
„Ani myślę wargami sypiać na twym wąsie!

„Zanadtoś mi wyskoczny do nieba na przełaj!
„Idź-że sobie gdziekolwiek i nie klnij i nie łaj!”

Więc poszedł do figury, co stała przy drodze:
— „Chryste, nawskroś sosnowy, a zamyśl się srodze!

„Nie wiem, czyja cię ręka ciosała wyśmiewna,
„Lecz to wiem, że skąpiła urody i drewna.

„Masz kalekie kolana i kalekie nogi,
„Pewno skaczesz, miast chodzić, unikając drogi?

„Taki z ciebie chudzina, takie nic z obłoków,
„Że mi będziesz dobranym towarzyszem skoków.”

Chrystus, słysząc te słowa, zsunął się na ziemię,
Ów, co Boga wyciosał, bity bywał w ciemię!

Obie ręce miał lewe, obie nogi — prawe,
Sosnowemi stopami podziurawił trawę.

„Marna ze mnie sośnina, lecz piechur nie marny,
„Przejdę wieczność piechtami, chociażem niezdarny.

„Pójdziemy nierozłącznie, bo wspólna nam droga,
„Będzie nieco człowieka, będzie nieco Boga.

„Podzielimy się męką — podzielnać jest męka! —
„Wszak ta sama nas ludzka skoślawiła ręka.