Strona:PL Bolesław Leśmian-Dziejba leśna.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEWCZYNA

A usta?...

MAKARY

O, nie myślę o ust twych koralu!
Giniesz z nadmiaru grzechów!

DZIEWCZYNA

Ginę z samożalu!
O, weź mnie i w objęciach zanieś biedne ciało
Daleko — aż do szczęścia! (zamyślona) Szczęście mi zmalało...

MAKARY

Zmalało?

DZIEWCZYNA

Tak! Nic usta ustom nie pomogą!
Nikt nikogo nie kocha! Wiem, że nikt — nikogo!

MAKARY

Miłość — w Bogu! Z twej duszy uczyń mu ofiarę.

DZIEWCZYNA

Nie mam czasu na ciągłą w twego boga wiarę.
Wierzę w to, co się samo naprędce wywróży,
I w przemokłą od rosy — nieskończoność róży...

MAKARY

Tyle w tobie nicości, co skrzydeł w łabędziu...