WIOSNA
Takiej wiosny rzetelnej, jaką w swym powiecie
Widział Jędrek Wysmółek, — nikt nie widział w świecie!
Po przez okno karczemne łeb w bezmiar wyraził
I o mało się w durną mgłę nie przeobraził!
Lecz umocnił się w karku i, nieco przybladłszy,
Łbem pochwiał dla otuchy, i splunął i patrzy...
Jego własna chałupa wraz z babą i sadem
Odwróciła się nagle nieproszonym zadem.
Wieprz-znajomek, nie większy na pozór od snopa,
Biegnie w skradzionych portkach Magdzinego chłopa.
Ryj mu lilją zakwita! Czar bije od przodu!
I z wołaniem: „Gdzie Magda?” — pcha się do ogrodu!
Wóz drabiasty, jaskółczej doznając uciechy,
Z okrzykiem: „Co ja robię?” — frunął ponad strzechy.
A wójt w ślad mu się jarzy to modry, to złoty
I zębami przedrzeźnia znikłych kół turkoty.
Strona:PL Bolesław Leśmian-Napój cienisty.djvu/074
Ta strona została uwierzytelniona.