Strona:PL Bolesław Leśmian-Napój cienisty.djvu/097

Ta strona została uwierzytelniona.

MIGOŃ I JAWRZON


Niewidomską czapulę wdział Migoń na głowę
I poszedł do Jawrzona w sady czereśniowe.

Stał Jawrzon przy dwuch ulach — ubrany od święta.
— „Kto się tak bezcieleśnie w mym sadzie wałęta?

Słyszę kroki odważne, lecz wroga nie widzę.
Odsłoń twarz, abym stwierdził — kogo nienawidzę!...“

— „Po głosie zgadnij wroga, co cię dziś nawiedził
I wyznaj, żeś czarami mą zbrodnię wyśledził!

W jednym ulu ukryłeś — westchnienie mej winy, —
W drugim — duszę zabitej przeze mnie dziewczyny.

Oddaj mi oba sprzęty zdobiące mą zbrodnię,
Bo mi bez nich w pałacu — czczo i niewygodnie!...“

— „Nie ja — ciebie — rzekł Jawrzon — lecz tyś mnie ograbił, —
Dziewka wpierw mnie kochała, niźliś ty ją zabił!

Ledwo na mnie spojrzała w czereśniowe sady,
A już ją umęczyłeś za nikły cień zdrady!