ŚNIGROBEK
Kiedy las od ukąszeń zmór drzewnych pożółciał,
Śnigrobek, błękitnawo zapatrzony w paproć, —
Wędrownie się zazłocił — z dali w dal — podwakroć,
Aż się wsnuł do krainy półduchów i półciał.
Tam ukochał przestwornie mgłę — nierozeznawkę,
Co się nawznak — uśmiecha, a na klęczkach — ginie,
Albo się uwysmukla — podobna dziewczynie,
Która los w snach zgubiła, jak pustą zabawkę.
Mgła rzekła: „Ust mych przyszłość — z bzu się nie wyzwoli!
Prócz dreszczu — nie mam w kwiatach innego dorobku...
Kochaj mnie w mej pośmiertnej za grobem niedoli,
Bom bez niej — nie ta sama... Sprawdź mój czar, Śnigrobku!“ —
I rzekł na to Śnigrobek: — Niech nicość nam sprzyja!
Tak mi modro dziś z tobą!... Łzy — oddaj aniołom.
Wszelka radość jest w końcu tyleż, co niczyja...
W urojonych ogrodach znajdź mnie i oszołom!“ —
Szołomiła mu usta, obłąkała ręce,
A on tulił cud chwiejny i czar jej nieścisły, —
I patrzał w zakochane mglistości dziewczęce,
Gdzie obok żądzy śmierci — wrą pieszczot domysły.
Strona:PL Bolesław Leśmian-Napój cienisty.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.