Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 015.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
Wielmożny Sindbad
w Bagdadzie.


Niżej, pod tym napisem, znajdował się list do mnie, treści następującej:

Piszę z morza do Ciebie, kochany Sindbadzie!
Choć się burza zerwała i fala się kładzie
Na mój grzbiet i przerywa mój spokój i ciszę,
Ja - mimo burz i wichrów - list do ciebie piszę.
Nazywają mię ludzie Djabłem Morskim, ale,
Choć jestem Morskim, Djabłem nie czuję się wcale.
Przeciwnie - jestem dobry, tkliwy, choć rubaszny,
Bo mam brzuch zbyt pękaty i pysk bardzo straszny.
Nie sadź mnie po pozorach, ani po wyglądzie,
Ja zjadam ryby w morzu, ty zjadasz - na lądzie,
Ja połykam je żywcem, ty - po usmażeniu.
Obydwaj dogadzamy swemu podniebieniu,
Obydwaj pożeramy chętnie, co się zdarza,
Z tą różnicą, że nie mam tak, jak ty, kucharza.
Ja wolę ryby z morza, ty - ryby z patelni,
Lecz obydwaj jesteśmy w pożeraniu - dzielni.
Mimo to, nikt cię Djabłem dotąd nie przezywa,
A mnie w dziale przypadła ta nazwa straszliwa!
Ani burza najsroższa, ani złe wichrzysko
Nie męczy mię, nie boli tak, jak to przezwisko!
Trudno! Muszę je nosić, choćby z tej przyczyny,
By nie zostać bez nazwy wśród morskiej głębiny!
Przysięgam ci, że djabłem nie jestem i wolę
Pływać w morzu, niż w ogniu piekielnym lub smole.
Ufam, że ci wystarczy ta moja przysięga.
Piszę ten list z powodu, iż wicher - włóczęga,
Który na brzegu przygód bylejakich szuka,
Zwiał do morza papiery wuja Tarabuka,
Słynny srebrny kałamarz, tudzież złote pióro.

Płynąłem właśnie, gnany falą i wichurą,
I pod wodą papiery widząc niespodzianie,