Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 038.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Po sześciogodzinnem wiosłowaniu, zbliżyłem się do wyspy na taką odległość, żem mógł już dosłyszeć dziwne, mosiężne brzmienie dalekich gongów.
Począłem szybciej wiosłować i wkrótce dobiłem do brzegu tajemniczej wyspy.
Wyskoczyłem na brzeg i wyciągnąłem łódź na ląd do połowy, aby jej morze nie uniosło.
Pobiegłem przed siebie, w głąb wyspy, ciekawie rozglądając się dokoła. Wyspa była pusta. Nic, prócz skał i kamieni. Dźwięki niewidzialnych gongów rozlegały się wciąż w rozedrganem, rozhuczanem powietrzu. Rozlegały się coraz głośniej, coraz potężniej. Widocznie Degial, spostrzegłszy moją obecność na wyspie, wydobywał z gongów dźwięki coraz potężniejsze, aby mię oszołomić. Uszy moje napełniły się takim hukiem i brzmieniem, żem o mało nie stracił przytomności. Zrobiłem jednak wysiłek woli, aby jej nie stracić, i szedłem śmiało dalej.
Przypomniały mi się nagle słowa Piruzy o Degialu: »Ukrywa się on przed okiem ludzkiem i sam niewidzialny, widzi wszystkich i wszystko dokoła«.
Ledwom przypomniał te słowa, a uczułem natychmiast na sobie straszny, przenikliwy wzrok niewidzialnego ducha.
»Widzi mnie!« - pomyślałem.
Widział mnie napewno. Czułem, jak się od stóp do głów odbijam w jego potwornej źrenicy. Czułem, jak mi się przygląda, jak mnie bada, jak śledzi moje kroki i każdy wyraz mej twarzy.
»Jeśli mnie widzisz, uderz mocniej w gongi!« pomyślałem niespodzianie. W tej chwili rozległ się przeraźliwy, mosiężny wrzask gongów. Zbladłem z przerażenia, lecz jeszcze bardziej przeraziła mię myśl, że Degial widzi moją bladość. Pośpiesznie zakryłem dłońmi twarz pobladłą. Lecz natychmiast przyszło mi do głowy, że Degial widzi i to, jak dłońmi twarz zakryłem. Opuściłem więc dłonie bezsilnie.
Myśl, że jestem dla niego widzialny, choć sam go nie widzę, napełniła mię i przerażeniem i gniewem. Gniew mój był tak wielki, że usunął przerażenie.
Powodzenie dnia wczorajszego wbiło mię w taką dumę i zarozumiałość, żem uważał siebie od wczoraj za człowieka niezwykłego i potężnego, któremu nikt, nawet Degial, dorównać nie zdoła. Tymczasem uczułem się małym i bezsilnym wobec niewidzialnego ducha.