Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
PRZYGODA DRUGA



PRZY śniadaniu porannem oświadczyłem wręcz wujowi Tarabukowi, że dziś wieczorem stanowczo opuszczam Bagdad. Wbrew moim oczekiwaniom, wuj Tarabuk ani się zdziwił, ani zaniepokoił, ani oburzył. Zlekka jeno przymrużył oczy, wydął nieco wargi i rzekł z przekąsem:
»Dlaczego opuszczasz Bagdad — mogę jeszcze jako tako zrozumieć, ale dlaczego dotąd nie raczyłeś mi opowiedzieć pierwszej twojej przygody — tego zrozumieć nie mogę, nie chcę i nie potrafię. Urażasz mię bardzo, okazują brak zaufania do wuja, którego ciekawość z pewnością dorównywa twojej żądzy podróży. Cierpliwie dotąd wyczekiwałem chwili, w której samochcąc opowiesz mi wszystko. Ponieważ jednak, zamiast oczekiwanej opowieści, usłyszałem dzisiaj z ust twoich postanowienie ponownego odjazdu, tedy sam cię proszę, abyś przed odjazdem zaspokoił moją ciekawość«.
»Drogi mój wuju — odrzekłem — głęboko i szczerze szanuję twoją ciekawość i chętnie ją zaspokoję. Słuchaj mię uważnie, gdyż przygody moje godne są twoich uszu«.
Wuj Tarabuk natężył uszu, otworzył naoścież oczy, rozchylił usta i nabrał tak dziwnego wyrazu twarzy, że trudno było orzec, czy osłupiał z ciekawości, czy też tylko znieruchomiał. Opowiedziałem znieruchomionemu, czy też osłupiałemu wujowi wszystko, co mi się zdarzyło podczas pierwszej mojej podróży. Podobał mu się niezmiernie król Miraż, oczarowała go Piruza, poczuł jeno wstręt do Hindbada oraz pewien rodzaj niechęci do Degiala.
»Drogi Sindbadzie! — zawołał, gdym skończył opowiadanie — Mam ci za złe, żeś nie potrafił ująć Miraża i Piruzy odpowiednim podarunkiem. Muszę wyznać, iż czarodziejska księga, którą złożył jej w darze Hindbad, była skarbem niezmiernie rzadkim. Co do mnie — potrafiłbym zaćmić ów dar — skromniejszym, a jednak cenniejszym darem. Złożyłbym u stóp pięknej Piruzy wiersz na jej cześć napisany. Wierzaj mi