Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 054.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

że odwróciłaby oczy od czarodziejskiej księgi, aby je przenieść na świstek papieru, zapisany skromną ręką wielkiego poety. Hindbad odszedłby z kwitkiem, ja zaś pojąłbym za żonę piękną Piruzę. Dla ciebie, Sindbadzie, Piruza stracona jest na zawsze, lecz mam nadzieję odzyskania tej, którąś ty stracił. Czego siostrzeniec nie potrafi – wuj dokona. W tej chwili napiszę wiersz na cześć Piruzy, ty zaś wyrusz wprost do krainy Miraża i ciszkiem wręcz mój wiersz pięknej Piruzie. Powiedz jej tylko trzy słowa – od wuja Tarabuka, to – wystarczy. Bądź pewien, że po odczytaniu mego wiersza, Piruza albo zażąda od męża natychmiastowego rozwodu, albo czarodziejską księgą rozbije łeb podłego Hindbada. Po rozbiciu tego łba, lub po dopełnionym rozwodzie – Piruza przyśle po mnie do Bagdadu stu rycerzy, którzy nawet wbrew mej woli i pomimo lekkiego z mojej strony oporu sprowadzą mnie do państwa króla Miraża, abym tam niezwłocznie poślubił niecierpliwą a oczarowaną moim wierszem Piruzę.«
»Wuju! – zawołałem. – Nigdy już noga moja nie postanie w państwie króla Miraża! Dzień mego powrotu – byłby dniem mojej śmierci. Czyha tam na mnie niewidzialny Degial, a prócz tego widok Piruzy i Hindbada zbyt by mi zakrwawił serce!«
Wuj Tarabuk nie słyszał moich słów. Siedział przy stole z piórem w ręku i pisał. Minął poranek – a wuj Tarabuk pisał. Nastało południe a wuj Tarabuk pisał. Pierwsza gwiazda zabłysła na niebie – a wuj Tarabuk pisał.
»Wuju! – szepnąłem zrozpaczony. – Muszę już w podróż wyruszyć! Przejazd z Bagdadu do Balsory wymaga całej nocy, a okręt z Balsory nad ranem od brzegów odbija.
Wuj Tarabuk pisał.
»Wuju! – krzyknąłem, szarpiąc go za ramię. – Nie mam czasu ani chwili! Odjeżdżam! Do widzenia!«
Wuj Tarabuk pisał.
Widziałem kapelusz na głowę i już byłem u drzwi, gdy wuj Tarabuk triumfująco zawołał:
»Skończyłem!«
Głos wuja zatrzymał mnie w progu.
»Skończyłem!« – powtórzył wuj, podbiegając do mnie i podając mi świstek papieru.