Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 074.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
PRZYGODA TRZECIA



KUPIEC perski z jawnemi oznakami niepokoju czy też niedowierzania towarzyszył memu powrotowi do rodzinnego pałacu. Zapewne nie nazbyt ufał mym obietnicom, iż mu zwrócę należną ilość równie cennych diamentów. Nie zwlekając ani chwili, udałem się wraz z nim do skarbca, który się znajdował w podziemiach, i odsłoniwszy przed jego oczyma skrzynie, napełnione diamentami, rzekłem: »Wybierz jedną z nich, a ręczę ci, iż jej zawartość aż nadto wynagrodzi twą stratę«.
Kupiec wskazał dłonią największą skrzynię i uśmiechnął się ze znawstwem i zadowoleniem.
»Tę właśnie wybieram — rzekł, popatrując na mnie z podełba. — Mam nadzieję, iż potrafię ją samopas nieść na własnych barach«.
»Wątpię o tem — zauważyłem odniechcenia. — Jest to najcięższa skrzynia i myślę, iż jeden człowiek nie poradzi takiemu brzemieniu«.
»Gdybym był tylko człowiekiem, możebym nie poradził — odrzekł kupiec. — Na szczęście, jestem nietylko człowiekiem, lecz jeszcze czemś ponad to«.
»Czem, jeśli wolno zapytać?«
»Jestem zwyrodniałym czarodziejem, który niegdyś posiadał wszelkie moce czarnej magji. Dzisiaj — niestety — pozostała mi jedna jedyna sztuka dźwigania ciężarów bez żadnego wysiłku«.
»Jakże się to stało, żeś zatracił swe zdolności czarodziejskie?« — spytałem zaciekawiony.
»Dzięki niepomiernemu obżarstwu zachorowałem na katar żołądka, potem na katar kiszek, aż wreszcie na coś, co doktorzy półgłosem nazywali katarem mózgu. Dzięki owemu ostatniemu katarowi zacząłem zwolna, stopniowo, następczo i kolejno tracić rozmaite zdolności umysłowe i czarodziejskie. W ten sposób straciłem wszystkie, prócz jednej jedynej, którą ci już wymieniłem. Wyświadcza mi ta zdolność