Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 076.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kiem zarówno tych przedmiotów, które się do prania nadają, jak i tych którym się powinno prania zaoszczędzić. Nie wytrzeszczaj na moją gębę oczu, nakształt balji, bo gęba moja - to nie praczka, a język mój - to nie brudna bielizna«.
»Wszelki duch Pana Boga chwali! zawołałem, żegnając się dość nabożnie i nie bez rozpaczy. - Albom sam zwarjował, albo mam wuja warjata!«
»Wiem, że wolałbyś raczej mieć wuja warjata, niźli zwarjować. Wszakże dwie powyżej nadmienione możliwości zgoła nie wykluczają tej trzeciej, iż obydwaj jesteśmy warjatami. Ty - jako opętany żądzą podróży siostrzeniec, ja zaś - jako nadużywający praczniczych wyrazów wuj. W każdym razie zapamiętaj to sobie odniechcenia, iż siostrzeniec nie koniecznie powinien przezywać wuja w oczy - warjatem. Jesteś młokosem w porównaniu ze mną. To też na drugi raz nie skąp należnego mi szacunku, niedopierku jakiś!«
»Przepraszam wuja jak najmocniej, lecz owo określanie wszystkich przedmiotów, nie wyłączając mojej osoby, z punktu widzenia pracznictwa tak mię oszołomiło, żem na chwilę stracił poprostu rozum, a w każdym razie szacunek dla wuja. Byłbym niezmiernie wdzięczny, gdyby wuj zechciał mi wytłumaczyć tajemniczą przyczynę owych dziwnych a nieustannych napomykań o pracznictwie...«
Wuj Tarabuk spojrzał na mnie wzrokiem zamglonym i obłędnym i począł mi w sposób dość zawiły tłumaczyć wspomnianą przyczynę.
Opowiadanie wuja, mówiąc szczerze, pomimo dłużyzny i ścisłości, nie miało ani ładu, ani składu. Był to szereg słów bez treści i bez związku, zaopatrzonych nadomiar starannie i pilnie w porównaniu i przenośnie, zaczerpnięte bezpośrednio z pralni. Na razie podejrzewałem wuja Tarabuka, iż zakochał się w jakiejś pięknej praczce i pragnie ją poślubić dość wrychle. W miarę jednak opowiadania przekonałem się, iż wuj Tarabuk zdradza jakiś chorobliwy wstręt i dozgonną nienawiść do wszystkich wogóle praczek. Powoli z gmatwaniny jego niepowiązanych ze sobą wyrazów i zdań wysnułem wreszcie wniosek, iż jakaś przygodna praczka była rzeczywiście sprawczynią jego nieszczęścia. Mianowicie - wuj Tarabuk posiadał dwa hebanowe kufry jednakich kształtów i rozmiarów, tak do siebie wzajem podobne, że nie można było jednego od drugiego rozróżnić. Jeden stał po lewej, drugi zaś po prawej stronie szafy mahoniowej w sypialni wuja. W prawym wuj