Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 079.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ta była zbłąkana w dziwacznym a parnym świecie mydlin, pralni i praczek. Ba! wuj Tarabuk doszedł do takich zawiłych przemian językowych, że zamiast słowa pracować używał stale wyrazu praczkować, który to wyraz ze względu na zbytnią wieloznaczność brzmi częstokroć tak, jakby zgoła nie miał żadnego znaczenia. Muszę jeszcze ubocznie dorzucić, iż zamiast mówić: osiadł na mieliźnie, wuj mówił: osiadł na bieliźnie... Po krótkiem tedy obcowaniu z wujem wywnioskowałem ciszkiem, iż staremu pomieszał się rozum i język, tem bardziej, że pewnego razu, przyglądając mi się z widocznemi oznakami źle tajonej obawy, szepnął płochliwie:
»Tak dziwnie i tak ukosem popatrujesz na mnie, jakbyś chciał oddać mnie do prania. Wyznaj mi szczerze, czy pielęgnujesz w duszy tego rodzaju myśl nieludzką?«
»Uspokój się, drogi wuju! - zawołałem, zlekka rumieniąc się na twarzy. - Nigdy podobna myśl nie postała mi w głowie! Zanadto cię kocham, abym na chwilę nawet pragnął pozbyć się ciebie w sposób tak bezrozumny!«
I rzeczywiście postanowiłem w duszy nie opuszczać wuja dopóty, dopóki nie pozbędzie się swych chorobliwych nałogów.
Byłbym z pewnością wykonał mój zamiar szlachetny, gdyby nie to, że Djabeł Morski nie śpi, jak wogóle każdy djabeł. Czuwał on nademną i wyczekiwał jeno chwili odpowiedniej, aby mię znów pokusić do nowych przygód i niebezpieczeństw. Tym razem zjawił mi się we śnie i powiedział, że w dalekim a nieznanym kraju czeka na mnie niecierpliwie - niezwykle piękna i płomienna królewna, która mię zna ze słychu i z opowiadań, gdyż sława moja, jako podróżnika, obiegła niemal cały świat i przenikła aż do najbardziej zaklętych krańców ziemi.
Uśmiechnąłem się we śnie z niedowierzaniem i zapytałem niby odniechcenia:
»Czy nie wiesz przynajmniej, jak na imię owej królewnie?«
»Jakżebym nie wiedział o tem - ja, który z fachu i urzędu winienem wszystko wiedzieć! - zawołał Djabeł Morski. - Królewna owa nazywa się Sermina. Zresztą możesz ją poznać nie tylko po imieniu, lecz i po niezwykle płomiennym wyrazie oczu. Nie znajdziesz na całym świecie drugiej tak płomiennej królewny! Serce jej uderza tysiąc dwieście pięćdziesiąt trzy razy na minutę. Tysiąc pierwszych uderzeń królewna