Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 089.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ogniste rumaki zatrzymały się nagle w jakiemś pustem i samotnem ustroniu. Wyskoczyłem z rydwanu i, zaledwo stopą dotknąłem ziemi, wszystko nagle znikło z przed mych oczu - i rydwan, i rumaki. Rozejrzałem się dokoła, alem nie zauważył nigdzie nawet śladów owego pałacu, któregom się spodziewał, byłem bowiem pewien, że rumaki ogniste staną wraz ze mną przed pałacem Serminy.
Nie wiedziałem, dokąd mam się teraz udać. Postanowiłem tedy czekać na dalsze wskazówki zaklęte.
Czekałem godzinę całą, ale nadaremnie.
Wtem posłyszałem głos, jakoby z pod ziemi wybiegły.
»Idź za mną, Sindbadzie! - To ja - płomienna Sermina. Mieszkam tu - w podziemiach. Idź w ślad - za mym głosem, a zaprowadzę ciebie do wnijścia. Będę śpiewała piosenkę, abyś głos mój mógł słyszeć nieustannie«.
»Śpiewaj - rzekłem - głos twój czaruje mnie i upaja. Pójdę chętnie za twym głosem«.
W tej chwili rozległ się podziemny śpiew Serminy. Śpiewała dziwną a cudowną śpiewkę podziemną, której słowa zachowałem w pamięci:

W podziemiach śnię i marzę,
W ustach mam roje słów.
Podziemne korytarze
Pełne są moich snów.
Dość mi rozkazać snowi:
„Śnij mi się tak a tak!“
A sen się już różowi,
Podając złoty znak.
Jam tu - z mym snem i losem,
Najpłomieńjsza z dziew!
Idź w ślad za moim głosem,
Dla ciebie nucę śpiew!

Tak śpiewała Sermina. Nie widząc jej postaci, słyszałem jeno głos cudowny i szedłem w ślad za owym głosem. Szedłem po powierzchni ziemi, podczas gdy ona szła pod jej powierzchnią. Pilnie nasłuchiwałem śpiewu, aby się nie rozminąć przypadkiem z moją podziemną przewodniczką. Śpiew nagle umilkł. Zatrzymałem się natychmiast w miej-