Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 090.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

scu, gdzie nastało milczenie. Domyśliłem się, iż w tem właśnie miejscu znajduje się wnijście do podziemi.
»Czy widzisz krzew różany u swoich stóp?« - zapytała mię z podziemi Sermina.
»Widzę« - odrzekłem.
»Wyrwij z korzeniem ów krzew różany, a zobaczysz pod nim drzwi żelazne. Wówczas zerwij jedną różę i ową różą prowadź po drzwiach tak, jakbyś pisał - litera po literze - moje imię, a drzwi niezwłocznie się rozewrą. Ujrzysz pod niemi schody marmurowe i po tych schodach znijdziesz do podziemi, gdzie czekam na ciebie, bom już oddawna przeznaczyła ci tysiąc pierwszych uderzeń mego serca«.
Wyrwałem z korzeniem krzew różany i znalazłem na jego miejscu drzwi żelazne. Zerwałem jednę z róż i zacząłem nią prowadzić po drzwiach tak, jakbym pisał - litera po literze - imię Serminy.
Gdym zakreślił literę S - drzwi poruszyły się niespokojnie. Gdym zakreślił literę e, ukazała się na drzwiach klamka złota. Gdym zakreślił literę r - zjawiła się dziurka od klucza. Gdym zakreślił literę m - klucz złoty wyniknął z ziemi i jął pełznąć ku dziurce. Gdym zakreślił literę i - klucz sam wszedł do dziurki. Gdym zakreślił literę n - klucz przekręcił się w dziurce trzy razy. Gdym zakreślił literę a - drzwi skrzypnęły i rozwarły się przede mną naoścież.
Pode drzwiami ujrzałem schody marmurowe. Zszedłem po nich wdół i znalazłem się nagle w pośrodku olbrzymiej komnaty pałacowej, gdzie czekała na mnie Sermina.
»Co mam czynić dalej?« - spytałem płomiennej królewny.
»Musisz najpierw wysłuchać mojej krótkiej opowieści, która ci wytłumaczy wiele tajemniczych rzeczy. Jestem córką króla tej wyspy, na której znajduje się Góra Magnetyczna. Mała to wysepka, ale dziesięć lat temu istniało na niej cudowne i bogate miasto. Ludność tego miasta składała się z samych poetów, prócz jednego tylko człowieka, który się nazywał Ktokolwiek i który poetą nie był. Ów Ktokolwiek dzięki swemu sprytowi i pomimo wrodzonej głupoty zawładnął wkrótce całem miastem. Wszyscy bowiem uwierzyli w jego wyższość i uważali go za genjusza. Sam król powierzył mu rządy miasta. Ktokolwiek zaczął rządzić. Pod wpływem jego rządów kwiaty, drzewa, pałace i cała ludność - słowem wszystko tak doszczętnie zszarzało, iż szarość owa