Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 092.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

moich o nim opowiadań. Dnie schodziły nam na rozmowach oraz czytaniu ksiąg czarnoksięskich.
Tak minęło dni pięć, a minęłoby i więcej, gdyby nie przygoda nieszczęsna, która pozbawiła mię na wieki płomiennej Serminy.
Pewnego wieczoru wszedłem do pokoju Serminy. Sermina spała. Usiadłem więc pod ścianą, aby jej nie budzić, i z zachwytem patrzyłem na śpiącą. Nagle ujrzałem olbrzymiego szczura, który wysunął się z pod łóżka i w okamgnieniu wskoczył na łóżko, na którem leżała Sermina. Ponieważ siedziałem pod ścianą, na której wisiał łuk, porwałem więc łuk do ręki, chcąc ukarać śmiałka. Wymierzyłem w samo ślepie szczura. Wypuściłem strzałę, spodziewając się, iż szczura na wylot przeszyję. Lecz ku mojemu zdziwieniu - posłyszałem brzęk tłuczącego się lustra. Sermina zbudziła się, spojrzała na lustro i załamała dłonie. Szczur uciekł, a ja stałem zrozpaczony, z łukiem w ręku. Niestety! Lustro było tak doskonałe, żem odbicie Serminy i szczura wziął za rzeczywistość. Zamiast przeszyć strzałą rzeczywistego szczura, przeszyłem lustro w tem miejscu, gdzie szczur się odbijał.
»Cóżeś uczynił? - zawołała Sermina - Murumadarkos natychmiast zjawi się w podziemiach! Jesteśmy zgubieni, chyba - że uratuje nas moja sztuka czarnoksięska«.
Nagłe uderzenie pioruna oznajmiło nam, iż Murumadarkos przybywa. I rzeczywiście - tuż obok rozbitego lustra zjawiła się jego postać straszliwa i potężna. Zdążyłem ukryć się za kotarą drzwi. Nasłuchiwałem uważnie rozmowy Murumadarkosa z Serminą, aby w razie potrzeby przyjść z pomocą.
Sermina w pierwszej chwili tak się zmieszała, że odpowiedzi jej były nierozsądne.
»Czegoś chciała ode mnie?« - spytał Murumadarkos.
»Chciałam się dowiedzieć, która godzina?« - odrzekła, rumieniąc się Sermina.
»Jakto? W tak błahym celu wezwałaś mię z tak daleka? Byłem przed chwilą na końcu świata, zajęty polowaniem na lwy i tygrysy«.
»Jest to błahy cel dla ciebie, lecz nie dla mnie - tłumaczyła się Sermina. - Zegarek mój idzie tak źle, że nigdy nie wiem, o której mam wstać, a o której do snu się ułożyć. Dzień - dwa - a nawet tydzień - a nawet miesiąc można żyć bez zegarka, ale trzy lata - to trochę za długo«.