Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 101.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

»Zacznij od Piruzy« - szepnął wuj tajemniczo i z widocznem wzruszeniem.
»Nie mogę zacząć od Piruzy«.
»Czemu nie możesz?«
»Bom nie był w państwie króla Miraża« - Wuj Tarabuk załamał dłonie.
»O! cóżeś uczynił, niedobry Sindbadzie! Tak długo czekałem na odpowiedź Piruzy, tak długo śniłem o tem, że przyśle po mnie stu rycerzy i że niezwłocznie po przybyciu mojem do państwa króla Miraża ofiaruje mi swą rękę wraz z połową królestwa! Byłem i jestem pewien, iż mój wiersz oczarowałby ją i upoił. Czemużeś w swojej podróży ominął państwo króla Miraża?«
»Powrót do tego państwa jest mi wzbroniony. Czyha tam na moje życie okrutny Degial, którego pomsta bywa zawsze straszliwa i nieodparta. Mogę ci zato, drogi wuju, opowiedzieć wiele innych cudów, które widziałem«.
»Ha, trudna rada! - zauważył smutnie wuj Tarabuk. - Nie widziałeś tym razem Piruzy, lecz zato z pewnością spotkałeś jakowąś inną istotę nieziemską«.
»Spotkałem istotę płomienną, której na imię było Sermina«.
»Tedy w braku Piruzy - mów mi o Serminie«.
Opowiedziałem wujowi całą historję Serminy od początku do końca. Płomienna postać Serminy w moim opisie tak oczarowała wuja Tarabuka, że zgoła zapomniał o istnieniu Piruzy.
»Dziwna to jednak była owa Sermina - nieprawdaż?« - zauważył wuj w głębokiej zadumie.
»Dziwna« - potwierdziłem smutnie.
»I płomienna powiadasz?«
»Płomienna«.
»Czy bardzo płomienna?«
»Bardzo! Wszakże ją własny ogień wewnętrzny spalił na popiół«.
»Czyś zachował ów popiół?«
»Zachowałem go w urnie, którą przywiozłem do Bagdadu«.
»Podaruj mi tę urnę. Patrząc na nią - będę tworzył tak piękne wiersze, jakich nigdy jeszcze dotąd nie tworzyłem«.
»Urny tej nie oddam nikomu! - odrzekłem posępnie. - Zapominasz, wuju, o tem, że z tysiąca dwustu pięćdziesięciu trzech uderzeń serca Sermina przeznaczyła mi tysiąc pierwszych!«