Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 110.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Młodzieniec był już na nogach. Pośpieszyliśmy do przystani i weszliśmy na obszerny pokład okrętu, zostawiwszy rumaki na brzegu. Szedłem na przedzie, młodzieniec szedł za mną.
»Odpowiedz mi teraz na trzy moje pytania - rzekłem, nie odwracając doń głowy - Mamy teraz dość czasu, więc możesz mi odpowiedzieć. Tedy odpowiadaj pokolei. Po pierwsze: gdzie jest twój dom?«
Młodzieniec milczał, a ja mówiłem dalej:
»Powtóre: w jakiej stronie świata nabyłeś owe dziwne rumaki?«
Młodzieniec milczał, a ja mówiłem dalej:
»Po trzecie: jakim sposobem w ciągu jednej godziny przebyliśmy drogę z Bagdadu do Balsory?«
Młodzieniec milczał, a ja odwróciłem doń głowę, aby mu się teraz przyjrzeć, lecz - młodzieńca nie było. Znikł bez śladu. Spojrzałem na brzeg - rumaków też nie było. Znikły bez śladu.
Wówczas dopiero przypomniałem sobie ów tajemniczy dotyk czyjejś dłoni, który mię zaniepokoił o północy - i nagle - zrozumiałem wszystko! Zrozumiałem, że Djabeł Morski w postaci młodzieńca podszedł mię raz jeszcze, - raz jeszcze pokusił do podróży i raz jeszcze zdołał wsunąć mi do kieszeni list, w chwili, gdy sen mię zmorzył w oberży. Jakżeż mogłem zaufać słowom tego młodzieńca! Przecież pysk Djabła Morskiego co chwila i wyraźnie wyłaniał się z rysów jego przybranej twarzy! Przecież poniechał w końcu nieznośnego dlań zapewne i bolesnego wcielania się w postać młodzieńczą i kroczył obok zgoła bezczelnie, nie uważając nawet za potrzebne odwracania ode mnie swego przyrodzonego, djabelskiego pyska! A wreszcie rumaki, na których pędziliśmy z Bagdadu do Balsory, czyż nie miały wszelkich oznak siły nieczystej i czyż nie powinny były wzbudzić we mnie podejrzeń? Zaprawdę - stałem się ofiarą własnej mojej łatwowierności.
Nerwowym ruchem dłoni zmacałem kieszeń i zbladłem. List djabelski zaszeleścił w kieszeni. Poznałem ten szelest suchy, ostry, przykry, złowieszczy, przenikliwy, niepodobny do żadnych innych szelestów. Widocznie papier, własnoręcznie przez Djabła Morskiego zapisany, nabrał też jakiejś djabelskości i szeleścił zgoła odrębnie.
Pierwszym moim zamiarem było natychmiastowe pozbycie się listu. Jużem wsunął dłoń do kieszeni, jużem miał list zowąd wyciągnąć i do