Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 114.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

djabelskiego nie przeminęła bez skutku. Wiedziałem zresztą, iż prędzej, później musi spaść na nas klęska. I klęska spadła w chwili najmniej przez wszystkich spodziewanej.
Pewnego dnia okręt nasz znajdował się wpobliżu wyspy nieznanego nazwiska. Zauważyliśmy nagle, iż okręt bez przyczyny widomej ociężał i pogrążył się w wodzie głębiej, niż zazwyczaj. Kapitan z garstką marynarzy zszedł na spód okrętu, aby zbadać tajemniczą przyczynę tak nagłej zmiany.
Po chwili wrócił na pokład blady, jak kreda.
»Źle z nami! - rzekł do załogi. - Nieprzeliczona zgraja Pił osaczyła nasz okręt i już go w kilku miejscach przedziurawiła. Przesłaniamy dziury, jak i czem możemy, ale walka jest bardzo trudna. O ile bowiem łatwo sobie z jedną Piłą poradzić, o tyle trudno z gromadą«.
Rozumiałem najzupełniej trwogę kapitana. Piła jest to ryba potworna, obdarzona w miejscu przedłużenia pyska - zębatem i ostrem narzędziem w kształcie piły. Nie wiem, czy ryba owa posiada zbrodnicze skłonności, to tylko pewna, że innych narzędzi, prócz przyrodzonej piły nie posiada. To też - cokolwiek chce zmajstrować - ucieka się zawsze do tego jedynego narzędzia. Jakiegokolwiek czynu się podejmie - czyn ten zawsze zredukuje się do - piłowania. Wszystko jej jedno, co piłuje, byle piłowała. Cały jej żywot polega na nieustannem i nieuniknionem - piłowaniu. Trudno określić czy przychodzi na świat poto, ażeby piłować, - czy też piłuje poto, ażeby w jakikolwiek sposób zaznaczyć swą obecność na świecie. Trudniej jeszcze określić, czy piłuje dla tego, iż naprawdę chce piłować, czy też dlatego, że nie posiada innego, prócz piły, narzędzia i że przeto każdy jej odruch jest mimowolnem piłowaniem. Byłaby z pewnością stworzeniem użytecznem, gdyby drwalom lub traczom przychodziła z pomocą. Zamiast wszakże uspołecznić się ku użytkowi i pożytkowi ludzkiemu, woli przebywać w dzikim i drapieżnym stanie. Napada częstokroć gromadnie okręty, a wówczas - niechybna zguba grozi każdemu okrętowi! Zgraja bowiem Pił z lubością, z zapałem i ze sporem znawstwem przepiłowuje najgrubsze dno okrętu. Doraźne zasklepienie i zalanie smołą przepiłowanych szczelin i otworów nie pomaga, gdyż niestrudzona i niczem niezrażona Piła przepiłowuje je na nowo ze zdwojoną szybkością. Najlepszem potwierdzeniem moich słów jest opisany poniżej wypadek z naszym okrętem.