Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 125.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zbliżyliśmy się właśnie do wyspy, na której znajdowało się państwo króla Pawica. Okręt przybił do brzegu i pośpiesznie wysiedliśmy na ląd, nieco zmęczeni podróżą. Kapitan niezwłocznie zaprowadził mię do pałacu króla Pawica, aby - wedle zwyczaju - przedstawić królowi cudzoziemca.
Król Pawic siedział właśnie na tronie i czytał jakieś niezwykle zajmujące bajki, gdyż nie zauważył nawet naszego wnijścia.
»Królu - rzekł dość głośno kapitan - przyprowadzam ci cudzoziemca, który pragnie oglądać twe oblicze«.
Król nie oderwał oczu od książki z bajkami. Zapewne odczytywał jakieś zabawne miejsce, bo uśmiechnął się sam do siebie i czytał dalej.
»Królu! - zawołał głośniej kapitan. - Przyprowadzam ci cudzoziemca, który pragnie oglądać twe oblicze«.
Król i tym razem nie oderwał oczu od książki. Zapewne odczytywał jakąś smutną przygodę, bo oczy mu się rozszerzyły a twarz nabrała wyrazu trwogi i rozciekawienia.
»Królu! - wrzasnął kapitan. - Przyprowadzam ci cudzoziemca, który pragnie oglądać twe oblicze!«
Król czytał dalej. Trafił zapewne na jakąś zawiłą i dobiegającą do końca historję, bo sapał z rozciekawienia i niecierpliwie podrygiwał nogą. Kapitan, straciwszy wszelką nadzieję na zbudzenie uwagi królewskiej, zwrócił się do mnie:
»Wrzask mój widocznie nie wystarcza. Byłoby chyba najlepiej, gdybyśmy razem, wspólnemi siłami i zgodnym chórem wrzasnęli jednakie zdanie«.
»Owszem - odrzekłem - nie mam nic przeciwko temu, chciałbym tylko wiedzieć, jakie zdanie mam wykrzyknąć«.
»To samo, które dotąd nadaremnie powtarzam« - odparł kapitan.
»Będzie to poniekąd śmieszne, jeśli sam o sobie wykrzyknę zdanie, które ktoś inny może tylko o mnie wygłosić« - zauważyłem, nieco zakłopotany.
»Nic nie szkodzi! - przerwał mi kapitan. - Idzie tylko o to, aby na dwa głosy wrzasnąć to, com dotąd jednym głosem owrzaskiwał«.
Kapitan dał znak i wrzasnęliśmy obydwaj:
»Królu, przyprowadzam ci cudzoziemca, który pragnie oglądać twe oblicze!«