Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 132.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

»Treść tego pergaminu - odparła dziewczyna - jest tak ciekawa i porywająca, że wolę raczej popsuć swe oczy, niż pozbawić się rozkoszy odczytywania słów, które się barwią na jego powierzchni. Nazywam się Kaskada«.
»Piękne to imię - zauważyłem - znaczy niemal tyle, co wodospad. Pasjami lubię wodospady«.
»Szczęśliwy jesteś!« - szepnęła dziewczyna.
»Dlaczego?« - spytałem.
»Dlatego, że król obdarzył cię tak zaszczytnem zezwoleniem«.
»A cóżbyś uczyniła ty, gdyby król ci pozwolił poślubić cudzoziemca?«
»Wybrałabym ciebie!« - zawołała dziewczyna.
»Niechże się stanie, jako rzekłaś! - szepnąłem przez okno dziewczynie. - Nie mogłem sam się zdobyć na wybór, ale za to potrafię być wybrańcem!
Nazajutrz poślubiłem Kaskadę.
Pożycie nasze małżeńskie było szeregiem cudów, zachwytów, uśmiechów, rozrywek, nieustannych spacerów, ciekawych pogadanek, pośpiesznych uderzeń serca, złotych snów, i nie mniej złotych ocknień. Nic nie mroczyło naszego szczęścia, prócz jednego tylko dziwacznego narowu, który miała piękna Kaskada, - mianowicie od urodzenia trawiła ją niepokonana żądza zrzucania się ze szczytów skał i gór - w przepaści i otchłanie. Starałem się nieustannie śledzić Kaskadę i towarzyszyć jej we wszelkich wycieczkach, aby nigdy nie zostawała samotna. Pomimo to, kilka razy udało się jej opuścić dom bez mojej wiedzy, i tylko dzięki mojej niespożytej czujności zjawiłem się u jej boku na czas - w chwili, gdy miała właśnie skoczyć ze szczytu urwistej skały do ziejącej pod jej stopami przepaści. Porwałem ją w ramiona i poniosłem zpowrotem do domu.
Próżno tłumaczyłem jej całą bezrozumność i niebezpieczeństwo podobnych skoków. Nie mogłem w żaden sposób oduczyć jej owej wrodzonej, a nieprzepartej żądzy, która widocznie była potężniejsza od żądzy życia.
Tymczasem stał się wypadek, który mną wstrząsnął do głębi. Żona mego przyjaciela Hassana - piękna Korybilla, kąpiąc się w jeziorze, pogrążyła się nagle w tak niepokonanej zadumie, że nie postrzegła nawet chwili, gdy zaczęła tonąć. Z owej osobliwej zadumy nie otrząsnęła się nawet wówczas, gdy fale zalały jej oczy i usta. Utonęła nie wie-