Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 133.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dząc prawdopodobnie o tem, iż staje się topielicą. Zdarzyło się to nad ranem i nad ranem właśnie zbudziły mię rozdzierające serce krzyki mego sąsiada. Wybiegłem z domu na ulicę i zastałem go stojącego pod oknami swego mieszkania z dłońmi, załamanemi nad czołem. Wyraz jego twarzy był niemal obłędny. Płakał tak rozpaczliwie, że płacz jego nie tyle wzruszał, ile przerażał.
»Biedny Hassanie, - rzekłem - wiem, jakie nieszczęście nawiedziło ciebie. Uspokój się jednak i nie rozpaczaj tak straszliwie! Rozpacz nic nie pomoże. Jesteś jeszcze młody i życie masz przed sobą«.
»Drwisz chyba! - zawołał Hassan. - Życie jest już poza mną! Dziś wieczorem opuszczę ten świat raz na zawsze. Czyż nie wiesz o tem, że według naszych obyczajów, w razie śmierci jednego z małżonków - żywcem grzebią drugiego. Toć istnieje u nas przysłowie: »Kogo żona opuści - tego śmierć nie wypuści«. Albo inne przysłowie: »Za życia jak głaz z głazem - po śmierci zato razem«.
Mówiąc to, Hassan zapłakiwał się beznadziejnie. Słowa jego wzbudziły we mnie rozmaite obawy.
»Jakto! - zawołałem. - Czyż być może, aby w kraju, gdzie panuje poczciwy i dobroduszny król Pawic, istniał taki okrutny obyczaj!«
»Istnieje, niestety! - odparł, płacząc Hassan. - Dziś jeszcze wieczorem żywcem mnie pogrzebią! Razem ze mną złożą do grobu całe moje mienie ruchome oraz siedem chlebów i siedem dzbanów wody - jako posiłek na cały tydzień pod ziemią«.
Hassan jeszcze coś mówił, ale go już nie słuchałem. Pobiegłem co tchu do domu. Chciałem przekonać się, czy Kaskada, zgodnie z danem mi przyrzeczeniem, trwa posłusznie w domu. Bałem się, że wbrew przyrzeczeniu - wymknęła się z mieszkania, aby się wdrapać na szczyt jakiejkolwiek skały i rzucić się stamtąd w przepaść.
Zastałem ją jednak w domu. Wziąłem od niej ponownie uroczystą przysięgę, iż nie wyjdzie bez mojej wiedzy z mieszkania, i udałem się co prędzej do pałacu króla Pawica. Król Pawic, jak zazwyczaj, siedział na tronie i czytał bajki p. t. »Opowiadania cudowne«.
»Królu! - wrzasnąłem odrazu tak głośno, że król natychmiast oderwał oczy od książki i przeniósł je na mnie z pewnego rodzaju mimowolnem przerażeniem.