Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 179.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz nadaremnie cię szukam! Oczy moje nic nie widzą, więc nie mogę cię zobaczyć! Mogę tylko poomacku dłonią trafić na twój kielich płomienny, lub uchem pochwycić szelest twego płomienia! Sen - we mnie, sen - poza mną, sen - po nade mną! Sen - w pobliżu, sen - zdala, sen - wokół, sen - wszędy!
Słuchałem uważnie, lecz nie rozumiałem dziwnych narzekań młodzieńca. Był tak piękny i tak niezwykły, że poczułem dlań przyjaźń serdeczną. Prócz tego domyśliłem się, że szuka kwiecia, które mam właśnie w zanadrzu.
Zbliżyłem się doń jeszcze o krok jeden, on zaś podniósł wzwyż olbrzymie, błękitne oczy i zdawał się patrzeć niemi na mnie. Lecz było to dziwne, senne patrzenie... Czułem, że patrząc, nie widzi. Postać moja nie odbiła się w jego błękitnych źrenicach, w których nie było nic, prócz ślepego błękitu.
Postanowiłem tedy przemówić do młodzieńca, aby w ten sposób oznajmić mu moją obecność.
»Czy słyszysz mój głos?« - spytałem po chwili namysłu.
Młodzieniec szeroko rozwarł swe oczy błękitne.
»Słyszę twój głos, choć nie widzę twej postaci - szepnął nieśmiało. - Czy jesteś wrogiem, czy przyjacielem tych, którzy są smutni?«
»Przyjacielem - odrzekłem pośpiesznie. - Nie bój się mnie, bo jestem ci życzliwy. Słyszałem twe narzekania, lecz nie mogłem ich zrozumieć. Widzę twą postać, słyszę twój głos, lecz nie wiem, kim jesteś«.
»Sen - we mnie, sen - poza mną, sen - po nade mną! - odpowiedział młodzieniec. - Jestem tym, który nie zaznał na ziemi nic, prócz snu. Nadaremnie co rok odwiedzam tę wyspę! Nadaremnie szukam płomiennego kwiecia, którego dotyk obdarza ocknieniem! Sen - w pobliżu, sen - zdala, sen - wokół, sen - wszędy! Oczy moje nigdy dotąd nie widziały jawy, - jeno dźwięki, i szumy, i szelesty i głosy dolatują mię z tego świata, który jest rzeczywistością. Na północnym brzegu tej wyspy znajduje się gród zaklęty. Król tego grodu nazywa się Mirakles. Tysiące miljonów lat temu Mirakles przybył na tę wyspę bezludną i znużony podróżą, położył się na jej brzegu zielonym, aby się snem pokrzepić. Położył się i zasnął. I przyśnił mu się gród olbrzymi, i tysiące poddanych, i piękna królewna Chryzeida, i pałace, i ogrody, i góry, i rzeki, i strumienie, i ptaki, i kwiaty i drzewa. A cokolwiek śnił