Zmęczony długą podróżą, udałem się wkrótce na spoczynek. Nazajutrz wuj spytał mnie, czy tym razem wręczyłem jego wiersz jakiejkolwiek królewnie?
»Przebacz mi, wuju, moje karygodne zapomnienie! - zawołałem nieco zawstydzony. - Miałem tyle kłopotów i nieszczęść, że zapomniałem zupełnie o swej obietnicy«.
»Widzę, że nie mogę polegać na tobie - odpowiedział wuj Tarabuk. - Każesz mi zbyt długo czekać na sposobność, a tymczasem starzeję się z dniem każdym i boję się owej chwili, gdy piękna królewna, oczarowana moim wierszem, dozna poniekąd zawodu, ujrzawszy samego autora zbyt leciwego i zbyt wiekowego. Zamiast mię nazwać swym mężem, nazwie starym dziadem. Postanowiłem tedy wyruszyć w podróż razem z tobą. Uczony Chińczyk będzie nam towarzyszył. Chciałbym to uczynić jak najprędzej. Kiedy zamierzasz opuścić Bagdad?«
»Jestem gotów odjechać choćby dziś jeszcze - odrzekłem. - Żądza podróży stała się moim nałogiem. W Bagdadzie nie widuję nikogo, prócz ciebie i Chińczyka. Tam zaś w krajach nieznanych oglądam takie dziwy i cuda, o jakich wy obydwaj nie macie pojęcia. Wszystko tam jest zaklęte i zaczarowane. Na każdej wyspie rozkwita inna baśń. W każdej baśni przebywa inna królewna«.
»A więc skierujemy bieg okrętu wprost ku baśni! - zawołał z zapałem wuj Tarabuk. - Poślubię najpiękniejszą królewnę i zostanę królem zaklętej wyspy. Co myślisz o tem, Sindbadzie?«
»Myślę, że królowanie na wyspie zaklętej byłoby dla wuja najodpowiedniejszem zajęciem«.
»Siadłbym sobie na tronie i nicbym nie robił, jeno bym królował i królował! Pomyśl tylko: poeta na tronie! Co za cudowny zbieg okoliczności! Od czasu do czasu mój Chińczyk wobec zgromadzonego narodu odczytywałby na głos z mych pleców poemat p. t. »Naprzód!«, a piękna królewna, oczarowana moim poematem, mdlałaby ze wzruszenia i prosiłaby obecnych: »nie cućcie mnie i nie pozbawiajcie zemdlenia, bo chcę zemdleniem uczcić poemat mego męża Tarabuka! Co myślisz o tem, Sindbadzie?«
»Myślę, że obecność wuja na wyspie zaklętej jest konieczna i niezbędna«.
»A więc jutro opuszczamy Bagdad!« - zawyrokował wuj głosem stanowczym.
Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 186.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.