Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 188.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

byliśmy do Balsory dopiero wieczorem, na pięć minut przed odejściem okrętu, który właśnie stał w porcie. Pierwszy zeskoczyłem z konia i wbiegłem na pokład. Za mną wygramolił się Chińczyk z kufrem na plecach. Wuj Tarabuk zwlekał z niewiadomej mi przyczyny. Ponieważ okręt lada chwila mógł odbić od brzegu, obejrzałem się niespokojnie, aby zobaczyć, co się dzieje z wujem Tarabukiem?
Wuj stał na brzegu i przyglądał się falom, z których wyłonił się nagle Djabeł Morski.
Djabeł trzymał w pysku nieszczęsny list i podawał go wujowi. Czytelnik zapewne przypomina sobie, iż list ów był pisany na świstku papieru, którego jedna strona zawierała jakiś dawny wiersz wuja Tarabuka. Przebiegły Djabeł podał wujowi list tą właśnie stroną, gdzie świetniał wspomniany wiersz. Wuj poznał charakter swego pisma i wyciągnął radośnie dłoń, aby pochwycić rękopis.
»Wuju! - krzyknąłem z rozpaczą. - Nie bierz tego rękopisu!«
»To mój rękopis! - odpowiedział wuj. - Mój cudowny wiersz, który niegdyś w morzu zatonął! Błogosławiony potwór, który mi zwraca tak drogocenną zgubę!«
Wuj pochwycił rękopis i wbiegł na pokład, zwycięsko potrząsając listem djabelskim.
Djabeł tymczasem zniknął w falach morskich. Rozpacz moja nie miała granic! Przeklęty Djabeł znów obarczył okręt swym listem, wróżącym klęskę i nieszczęście! Marynarze nie spostrzegli tego, co się stało. Okręt już odbijał od brzegu. Na wuja nikt tymczasem nie zwrócił uwagi. Zmierzch wieczorny przesłaniał jego postać, oraz list, którym zwycięsko potrząsał.
Co tchu pobiegłem do wuja i szepnąłem:
»Wrzuć ten list zpowrotem do morza!«
»Nie głupim! - odpowiedział wuj. - Jedyna to pamiątka z owych czasów, gdym nad morzem, na składanym stoliku wiersze pisywał«.
»Wuju - szepnąłem znowu głosem zrozpaczonym - błagam cię, schowaj przynajmniej ten list do kieszeni, ponieważ jest to list Djabła Morskiego. Nie wiesz nawet, jaka odpowiedzialność spada na ciebie za ów świstek papieru!«
Pomimo moich błagań i nalegań, wuj triumfująco wzniósł ku górze ów nieszczęsny świstek i zawołał: