Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 195.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ciebie. Uwielbisz poetę, który go stworzył, i pozbawisz więzów jego i całą załogę!«
»Nie umiem czytać - odrzekła olbrzymka - i nie mam czasu na czytanie. Musimy natychmiast przenieść was na pokład Purpurowca i płynąć dalej - do brzegów wyspy Szmaragdowej«.
Wuj chciał jej coś odpowiedzieć, ale nie zdążył. Olbrzymka dała znak ręką - i natychmiast jej towarzyszki pochwyciły kolejno jeńców i przeniosły ich na pokład Purpurowca. Po chwili Purpurowiec płynął już ku wyspie Szmaragdowej.
Leżeliśmy na dnie okrętu pokotem - bezsilni i bezwładni. Płynęliśmy w ten sposób dni kilka, aż wreszcie przybiliśmy do brzegu wyspy Szmaragdowej.
Olbrzymki niezwłocznie zaniosły nas na sam środek wyspy, gdzie znajdował się główny rynek.
Na rynku tym sprzedawano wyłącznie niewolników.
Wyspę Szmaragdową zamieszkują rozmaici czarodzieje, którzy chętnie skupują niewolników, aby się nimi posługiwać do przeróżnych praktyk czarnoksięskich.
To też olbrzymki wkrótce sprzedały kapitana i marynarzy. Pozostałem tylko ja, Chińczyk i wuj Tarabuk. Byliśmy słabsi fizycznie i stanowiliśmy przeto towar mniej ponętny. Olbrzymki po pewnym czasie straciły nawet nadzieję na to, że nas ktokolwiek kupi. Obawy ich jednak były zbyt przedwczesne. Wkrótce bowiem zbliżył się do nas jakiś czarnoksiężnik i, obejrzawszy kolejno mnie, Chińczyka i wuja Tarabuka, wyjawił chęć kupienia całej trójki.
Czarnoksiężnik ten nazywał się Barbel. Był on tak potworny, że widok jego napełnił nas przerażeniem. Miał zamiast twarzy - pysk mopsa i co chwila - warczał, ukazując ostre, białe kły.
Warcząc, zwrócił się do olbrzymki, która nas właśnie sprzedawała, i rzekł:
»Potrzeba mi trzech niewolników, a widzę, że masz właśnie trzech do sprzedania. Za tego młokosa dam ci sto dukatów, za Chińczyka - pięćdziesiąt, a za tego trzeciego - dam tylko jednego cekina, ponieważ jest wstrętnie brzydki i ma gębę zgoła zakopconą«.
Olbrzymka zgodziła się na ceny, proponowane przez czarnoksiężnika, lecz wuj Tarabuk z oburzeniem spojrzał na kupca i zawołał: