Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 199.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Wuj Tarabuk potykał się wprawdzie co chwila o zieloną szatę swej damy, ale tańczył mimo to z wielką starannością i sumiennością.
»Pląsajcie, pląsajcie! - mówił Barbel. - Pląsajcie aż do upadłego, a ja tymczasem pójdę na rynek, aby nabyć innych niewolników, którzyby zastąpili was w razie, jeśli skonacie ze zmęczenia«.
Czarnoksiężnik opuścił komnatę.
Płomienna muzyka ogarnęła nas dziwną ochotą do tańca. Wszakże wuj Tarabuk wkrótce uczuł znużenie. Dyszał z trudnością i sapał. Pot gradem spływał mu po czole.
»Dość tego tańca! - zawołał wreszcie zdyszany. - Dość tego tańca! Czarnoksiężnik wyszedł, więc śmiało możemy zaprzestać żmudnego wirowania i wypocząć«.
Myśl o wypoczynku trafiła do przekonania i mnie i Chińczykowi. Chcieliśmy niezwłocznie przerwać taniec, ale - niestety - zamiar nasz spełznął na niczem.
Zaklęte dźwięki muzyki, wyłonionej z płonącego na trójnogu ognia, unosiły nas wbrew woli i zmuszały do nieustannego wirowania po komnacie. Nadaremnie zręczny Chińczyk starał się znieruchomić swe rozpląsane stopy! Nadaremnie wuj Tarabuk zrobił nagły wysiłek, aby siąść na podłodze i w ten sposób powstrzymać opętany taniec! Nogi nasze wirowały obłędnie w takt zaklętej muzyki i z przerażeniem zrozumieliśmy, że żadna siła nie zdoła powściągnąć naszych zapałów tanecznych.
»Niestety! - zawołał wuj, wirując coraz szybciej. - Zdaje mi się, iż mi sądzono przetańczyć krótką resztę mego żywota! Czuję, że będę tańczył aż do śmierci, która nastąpi wkrótce wskutek wycieńczenia!«
»O tak, o tak! - jęknął Chińczyk, przebierając rytmicznie nogami. - Wszystko w tym pałacu jest zaklęte, poczynając od tancerek, które trzymamy w objęciu, a kończąc na rytmie muzyki, która swym czarem nieodpartym opętała nasze dusze i nogi!«
Wszystkie trzy królewny tańczyły w milczeniu i żadna z nich nie uroniła ani jednego słówka. Piękne ich twarze też zdradzały zmęczenie niewymowne. Usta ich poruszały się z trudem, jakby chciały coś powiedzieć, lecz nie mogły.
Pierwsza ozwała się królewna zielona, z którą tańczył zziajany wuj Tarabuk.