Strona:PL Bolesław Leśmian-Przygody Sindbada żeglarza 202.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

»Muszę was uprzedzić - dodała królewna błękitna - że tajemnica życia czarnoksiężnika tai się na końcu wędki. Dość ów koniec złamać, aby Barbel istnieć przestał«.
»Któż jednak potrafi dmuchnąć tak mocno, aby zgasić ogień zaklęty? - zawołała królewna złota. - Dotąd żaden z tancerzy nie potrafił tego uczynić!«
»Zdmuchnijcie ogień zaklęty!« - szepnęła królewna zielona.
»Zdmuchnijcie ogień zaklęty!« - powtórzyła królewna złota.
Jęliśmy pokolei próbować sił swego oddechu. Wszakże ani ja, ani Chińczyk nie zdołaliśmy zdmuchnąć ognia zaklętego.
»Teraz na mnie kolej« - zawołał wuj Tarabuk, który ze zmęczenia sapał, jak miech kowalski.
Widziałem, jak czarne policzki wuja odęły się nagle, a pierś od nabranego tchu wezbrała, nakształt wzgórza. Właśnie skierował taniec w stronę trójnoga i zbliżył się do niego tak, że omal nie dosięgnął wargami zaklętego płomienia.
Wówczas wuj Tarabuk, sapiąc, dmuchnął tak potężnie, że ogień zgasł odrazu. Dźwięki muzyki ustały. Zatrzymaliśmy się nagle w tańcu. Pałac w tej samej chwili zamienił się w dolinę kwiecistą. Królewna zielona wymknęła się z objęć wuja i przedzierzgnęła się w wierzbę płaczącą. Królewna błękitna oderwała się od mego ramienia i przeobraziła się w strumień tuż - u stóp wierzby. Królewna złota wyśliznęła się z uścisków Chińczyka i, zmieniona w złotą rybkę, wskoczyła radośnie do strumienia.
Znaleźliśmy się nagle w nieznanej dolinie, pełnej kwiatów i krzewów.
»Panowie! - zawołał Chińczyk. - Ukryjmy się w krzakach, bo mściwy czarnoksiężnik lada chwila nadejść może«.
Zaledwo ukryliśmy się w krzakach, nadbiegł Barbel z wędką w dłoni. Przykucnął nad brzegiem strumienia i zarzucił wędkę do wody. Siedział tak kilka godzin bez skutku. Rybka złota omijała przynętę.
Zmęczony kilkogodzinnem wyczekiwaniem, Barbel wyjął wędkę z wody i położył obok - na trawie, aby po chwili wypoczynku znów ją do strumienia zarzucić.
Wówczas zwinny Chińczyk wynurzył się z krzaka, podpełznął do wędki i szybko złamał jej kończynę, gdzie kryła się tajemnica istnienia Barbela.