Strona:PL Bolesław Leśmian-Sad rozstajny.djvu/047

Ta strona została uwierzytelniona.

Więc im dano na miłość poglądać przez liście,
Nikłym cieniem na moich pełgające rękach,
Co za chwilę, dziewczyno, rozplotą twój włos.

Że też temi oczyma, gdzie las ma schronisko,
Zdołałem postrzedz ciebie — w twej chacie za rzeką,
Gdy się wokół i dalej rozpłomienił czas!

Lecz, choćbyś do mej piersi przywarła się blizko,
Zawsze będę cię widział cudownie daleką —
Przez ukryty w mych oczach, nieznany ci las!