Ta strona została uwierzytelniona.
* * *
Zawieruszeni w parowach obłocznych
I zapodziani wśród niebieskich polan, —
Lubią się ruchów pozbywać widocznych,
Klękać i włosy rozpuszczać do kolan.
Lubią się kluczem rozwłóczyć źórawim
Po sennej wzdłużni liljowych wieczorów,
Albo kagańcem zaświecić się pawim
I pomieszaniem umyślnych kolorów.
Oku, gdy ku nim pośpieszy i przebrnie
Świetlane oćmy, co w niebie się mrowią,
Oni się w gwiazdach błękitnie zróźowią,
Zgasną i — spojrzyj! — zazłocą się srebrnie...
Lecz im nie dano, mimo skrzydeł trwałość,
Ponad kolorów ulecieć nieśmiałość!...