Strona:PL Bolesław Leśmian-Sad rozstajny.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.

WOBEC MORZA.


Rybacy, którym połów nie udał się złoty,
Zdala od mórz zdradliwych i brzegów ponętnych,
Wszelkiej głębi naprzekór — z sieci obojętnych
Rozpinają na puszczy błękitne namioty.

— »Marny ten, co,
przypływów chłonąc niewyśpiewność,
»Wierzy, iż sieć jest siecią, a połów — połowem!...
»My, zbadawszy istnienia
dwuznaczność i zwiewność,
»Z sieci namiot uczynim pod niebem jałowem!

»Namiot — bezużyteczny! Lecz w rozwianej grzywie
»Jego fałd, zbytkowniejszych nad wszelkie istnienie,
»Przepych nudy rozzłoci swe czary i cienie!« —
Tak się owi na puszczy chełpią niechełpliwie!...

Oddaleńcy! Raz jeden zbłąkani wśród szlaków,
Już się nigdy nie zbliżą do własnej oddali!