Przysiąż na bogów do śmierci niezdolność,
Że mi nie zbiegniesz hen — w niemiłowanie,
W głuchą bezleśność i w nudną bezpolność!...«
— »Przysięgam tobie, że w żadne rozstanie
Nie ujdę duchem z twojego objęcia, —
Gdzie miłość moja — tam moje otchłanie!
I będę chłonął czar twego zaklęcia,
Bezrozum szczęścia i zamrocz pieszczoty
Długo — bez przerwy — aż do wniebowzięcia!
Aż bóg nade mną, niby wiszar złoty,
Szumiąc w bezmiarach bujnością potęgi,
Stłumi pląs serca i głowy zawroty!«
I jeszcze pełen dreszczu i przysięgi —
Biegłem ku wzgórzu, jak fala do brzegu,
Srebrnem bezdrożem księżycowej wstęgi.
Czekała na mnie — na szał mego biegu,
Nucąc i piersią i kibicią całą
Od stóp do głowy — pieśń bez słów szeregu...
Jak gdyby tańcem zakłócone ciało,
Że mu ciężyła słów żmudna osłona,
Samym słów brakiem — swą nagość śpiewało!..
Strona:PL Bolesław Leśmian-Sad rozstajny.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.