usiłuje łapać floretem kółka, lecz za pierwszym rzutem trafia w kapelusz jakiegoś eleganta, za drugim godzi w oko swej własnej żony, a za trzecim jest ściągnięty z konia i obsypany wymówkami, między któremi laski i pięście dość ważną odgrywają rolę. W sali gra fortepian i skrzypce, które stara się zagłuszyć pracująca w sąsiedniej altanie liczna orkiestra kozacka. Taktowny pan Adolf szybko ustępuje z miejsca, w którem obecnie między kilkoma przyjaciółmi wszczęło się małe nieporozumienie, spowodowane niewłaściwym użytkiem dużego kufla.
Stacja trzecia. Słychać przyjemny głos fletu, wspomaganego przez trąbę, śpiewającą tylko dwoma basowemi tonami. Okna sali zapełnione są gośćmi, którzy nie bez uczucia lekkiej zazdrości podziwiają zręczność pląsających tancerzy. Chłodny pan Adolf, umieściwszy się obok innych, uważa najprzód dwóch mężczyzn, walcujących tak, jakby nogami ubijali kapustę, dalej jakąś parę, której piękniejsza połowa zdaje się opierać brodę na czole połowy silniejszej, potem znowu parę tańcującą, bez żadnych oznak szczególnych, potem dwie damy, usiłujące okazać, że lekceważą sobie wszystkich tancerzy męskich, a wreszcie jakąś miłą panienkę, zwieszoną na szyi pewnego młodego człowieka, w którym pan Adolf poznaje bardzo dobrą znajomość. Młody człowiek, dostrzegłszy taktownego Adolfa, mocno rumieni się, zapewne ze zmęczenia, puszcza na środku nierównej podłogi swoją ponętną tancerkę, wybiega do przyjaciela, wita go najserdeczniej, upewnia zapomocą bardzo silnych argumentów o cnocie miłej panienki, a wreszcie donosi, że wspólny ich przyjaciel chory mieszka na końcu Saskiej Kępy, w domku, otoczonym wysokiemi drzewami, gęstemi zaroślami i bardzo piękną łączką. Opowiedziawszy to wszystko, wraca do sali po miłą i cnotliwą panienkę, i uroczyście wyrzekając się tańców w kółku plebejuszowskiem, prowadzi ją do innej willi, aby tam dokończyć
Strona:PL Bolesław Prus - Drobiazgi.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.