system filozoficzny, i — w półdzikiej okolicy (na którą rzucił go los nieubłagany), przygotować pewną liczbę ludzi inteligencji i serca.
Z czego się utrzymywał pan Diogenes? Pytanie podobne byłoby największą obelgą dla niego. Jakto, on, on, który dwadzieścia cztery godzin na dobę żył w świecie idei, miałby się zniżyć do poziomych trosk o chleb powszedni, do odpowiedzi na podobnie krzywdzące pytania? Jadał — bo jeść potrzebował; mieszkał — bo nie mógł nie mieszkać; ponosił drobne wydatki — bo nie mógł ich nie ponosić; wszystko to jednak czynił nie dla zasady, ale przypadkowo i wbrew własnej woli, ulegając raczej tkliwym prośbom Hildegardy, duszy wzniosłej i bezinteresownej, od lokalu której drzwi tylko oddzielały skromny jego pokoik.
Natury poziome, grubjańskie i egoistyczne nie mogły pojąć tego stosunku jaźni pokrewnych, że nie powiem siostrzanych, i szeroko rozprawiały o drzwiach, owych drzwiach, które przez kilka lat zrzędu (na wiekuisty wstyd plotkarzy), były zastawione dużym stołem, dziś ostatecznie zalepione, a zawsze tak z jednej, jak z drugiej strony starannie na klucz zamykane. Przebąkiwano także, że od czasu zalepienia drzwi sympatja dwu tych doskonałych indywidualności znakomicie osłabła, co jest wierutnym fałszem, ponieważ pan Diogenes ani na jeden dzień nie przestał się stołować, wynajmować mieszkania, a nawet od czasu do czasu zaciągać skromnej pożyczki od pięknej i szlachetnej Hildegardy, w metryce najniewłaściwiej przezwanej Praksedą.
Po wyjściu poetycznego, a więc popędliwego Kajetana, pan Diogenes głęboko się zamyślił i, patrząc na zalepione drzwi, o których wspominaliśmy, szeptał:
— Dwakroć sto tysięcy!... Serce kobiety... Nowy ideał... Gotowa awantura... Przyszłość bez pieniędzy... Ach! ten Dryndulski plotkarz, ach! ci doktorzy filozofji...
Jakby w odpowiedzi na bezładne marzenia pioniera cywili-
Strona:PL Bolesław Prus - Drobiazgi.djvu/192
Ta strona została uwierzytelniona.