Strona:PL Bolesław Prus - Drobiazgi.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

wiedział, ile mnie ta baba namęczyła! Plotkarz Dryndulski szepnął jej, że przyjechało kilku Klinowiczów, doktorów filozofji, którzy chcą ją poznać, i wyobraź sobie, że ta stara czarownica cały dzień mi głowę suszyła, abym jej przynajmniej jednego sprowadził. Ha! myślę, trudno!... Chcesz Klinowicza, to ci go dam, a nie moja w tem wina, jeżeli będzie miał trochę więcej wody w głowie, niż inni ludzie.
— Cóż, kiedyż wesele? — spytał lekarz, stojąc już w bramie.
— Dziś powiedziała mi, że jeżeli jej na wieczór sprowadzę Klinowicza, to za miesiąc... Ale... ale! Zmiłuj się, doktorze, wpłyń na Dryndulskiego, ażeby się nie wygadał!...
— Bądź pan spokojny! — odparł lekarz i znikł na ulicy.

∗             ∗

W kilka dni potem, Kocio, wróciwszy wieczorem do siebie, zastał dwa listy, w których było, co następuje:

I.

Szanowny Doktorze, najlepszy nasz przyjacielu!
We czwartek o godzinie 8-ej wieczór, w mieszkaniu panny Hildegardy... odbędzie się obrzęd zaręczyn moich z tą niezrównaną kobietą. Ani na chwilę nie wątpimy, że zechcesz, drogi przyjacielu, zaszczycić jako świadek swoją obecnością ten uroczysty akt, na którym oprócz Ciebie, kochanego Dryndulsia i paru innych życzliwych nam osób, nikogo więcej nie będzie.
Twój do śmierci D. Fajtaszko.

II.

Wielmożny Mości Dobrodzieju!
Po wprowadzeniu w nasz Dom mniemanego Filozofji Doktora, t. j. po niewłaściwym z Jego, jak również z W-go