Swoją literaturę znał mało, zachwycał się rosyjskimi autorami, a poza szkołą chętnie wdawał się z młodzieżą rosyjską. Któryś z kolegów nazwał go raz „moskiewskim duchem“, ale dostał od Kazia „w zęby“ i uspokoił się; opinja bowiem publiczna, pomimo wszystko, trzymała stronę Świrskiego.
W rzeczy samej, chłopak zasługiwał na sympatję: był doskonałym kolegą. Literalnie dzielił się wszystkiem: bułkami, serdelkami, ciastkami, książkami, bielizną, obuwiem i pieniędzmi, a co rok za kilku najuboższych opłacał wpisy.
Stryj-opiekun, który w ofiarności publicznej mały brał udział i miał opinję zimnego dusigrosza, oceniał serce chłopca i nie tłumił jego dobrych popędów. To też, choć przeznaczył mu tylko sześćset rubli rocznie na drobne wydatki, zawsze przed wakacjami spłacał parę tysięcy rubli długów, które Kazio, niby w tajemnicy przed stryjem, zaciągał u Weintrauba.
— A nie puszcza się on na jakie łajdactwa?... — pytał stryj kupca.
— Nie. To jest bardzo dobry panicz... On, jeżeli straci majątek, to chyba przez filantropję — odpowiedział Weintraub.
Drugą zaletą Kazia, którą cenili koledzy, było wysokie poczucie sprawiedliwości i godności ludzkiej. Nietylko nie pozwalał krzywdzić słabszych, ale nawet protestował przeciw niedowiedzionym podejrzeniom. W czwartej klasie jednego z kolegów posądzono o niepotrzebne stosunki z inspektorem, zaczęto mu dokuczać, a nawet pocichu nazywać szpiegiem. Świrski ujął się za nim, wyjaśnił, że prześladowany kolega z biedy starał się u inspektora o pracę, i wraz z innymi wyszukał mu dobrze płatną korepetycję. Był to czyn, dowodzący w kilkunastoletnim chłopcu nietylko szlachetności, ale i głębszej rozwagi; to też nawet uczniowie wyższych klas szanowali Kazia i szukali jego towarzystwa.
Młody Świrski z nauczycielami był grzeczny, oceniał to, że go wyróżniają, ale krzywdy nie pozwolił zrobić sobie, ani in-
Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.