— Ma dziewiętnaście lat, a jest zuchwałym zbrodniarzem. Nietylko nie chce wydać wspólników, ale w grubjański sposób żartuje z tych, którzy go badają.
— Panie, to jakieś nieporozumienie... Może chłopak dostał bzika ze strachu?...
Oficer wzruszył ramionami i nie chciał dłużej rozmawiać.
Jędrzejczaka osadzono w koszarach, w pokoju dość obszernym, którego zakratowane okna wychodziły na korytarz. W pokoju tym stało kilka niezasłanych tapczanów i kubeł cuchnący. Około drugiej po południu już trzeba było zapalić lampę.
Ponieważ naczelnik wojenny i jego sztab w najwyższym stopniu byli rozdrażnieni zabójstwem strażników i ucieczką zabójców, więc nakazano policji, ażeby za wszelką cenę schwytała winnych, których dla przykładu postanowiono ukarać szybko i surowo. Gdy więc ktoś z policji tajnej upatrzył w Jędrzejczaku poszukiwanego zabójcę, gdy w stajni Hotelu Polskiego znaleziono bomby i gdy w dodatku Mateusz powiesił się w areszcie, naczelnik wojenny wydał rozkaz, ażeby jak najprędzej zbadano Jędrzejczaka, wyjaśniono stopień jego winy i przysłano protokół.
Z tego powodu już około trzeciej po południu, do izby Jędrzejczaka weszło dwu oficerów żandarmskich i jeden oficer artylerji z twarzą ponurą i skośnemi oczyma. Starszy oficer żandarmski, otyły blondyn, zapytał więźnia o nazwisko, zajęcie i mieszkanie (gdzie już przed godziną była rewizja, która nic nie odkryła), a młodszy, chudy brunet, zapisywał odpowiedzi.
Potem kazano Jędrzejczakowi włożyć czapkę i stanąć naprzeciw uchylonych drzwi jak do fotografji, a potem kazano odwracać się, pochylać i biegać we wszystkich kierunkach. Jędrzejczak wszystko wykonywał, śmiejąc się. A ile razy w uchylonych drzwiach spostrzegł jakąś figurę, pokazywał język. Figur takich zauważył Jędrzejczak ze cztery: trzech
Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/085
Ta strona została uwierzytelniona.