Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek inteligentny bodaj godzinę na dzień poświęcił uczeniu analfabetów, w kraju bardzo prędko wszyscy umieliby czytać i pisać... Zmiarkowawszy jednak, że Linowski jest ciężko chory, ubrała się w perkalowy szlafroczek i wzięła się pomagać gospodyni domu. Więc najpierwej zaczęła coś szyć na maszynie, później wybiegła do spichrza i pracującemu tam stolarzowi dała książkę do czytania, tudzież kajet z zadaniami arytmetycznemi, a wróciwszy stamtąd, zorganizowała opiekę nad pacjentem. Według jej rozporządzenia, każdy z obecnych miał trzy godziny zrzędu czuwać przy chorym. Naturalnie sama rozpoczęła służbę, a razem z nią pan Klemens, który ciągle miał coś jej do powiedzenia, ale nigdy nie mógł dokończyć. Zapewne skutkiem tego był smutny; gdy zaś spostrzegł, że na jasnowłosą pannę Jadwigę kilka razy ciekawie spogląda Świrski, pan Klemens zaczął gryźć wąsy jak człowiek, którego męczy zazdrość. Zdawało mu się, że jego cierpienia moralne są poważniejszemi od choroby Linowskiego i że to raczej on zasługiwałby na troskliwą opiekę panny Jadwigi.
Około siódmej wieczór Władek zaprowadził Świrskiego do pokoiku na górze, gdzie stały dwa czysto zasłane łóżka, i zaproponował mu, ażeby położył się spać.
— Mój drogi — rzekł Władek, składając przed nim ręce — przepraszam cię, żeś całą noc nie spał. Ale widzisz, w takiem nieszczęściu wszyscy potraciliśmy głowy...
Świrski poczuł ukłucie w sercu. Nieszczęściu przecież to on był winien. Bo, gdyby nie urządził tej szalonej wyprawy, Linowski byłby zdrów, a jego rodzina spokojną.
A dziś on, Świrski, mieszka w domu, jada w domu i ma spać w domu, któremu zrobił taką krzywdę!... Co o nim myśli i z jakiem obrzydzeniem musi na niego patrzeć poczciwa pani Linowska, której męża on, Świrski, postawił nad brzegiem grobu, albo szpitala obłąkanych?...