Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc, według pana, powinniśmy opuścić sprzymierzeńców?
— Odtrącając akt konstytucyjny, oni nas opuścili, nie my ich... Zresztą Rosja w porównaniu z nami jest tak ludna i tak silna, że, o ile potrzebuje rewolucji, sama da sobie radę. Kto z naszych pragnie wojować, niech idzie tam; ale niech zostawi w spokoju kraj, który nie chce walki.
— Pańska teorja naraziłaby nas na nienawiść całej Rosji liberalnej!... — przerwał Świrski.
— My Rosji liberalnej sto razy więcej usług oddamy w parlamencie, aniżeli gdy będziemy zabijali z poza węgła sołdatów, albo takich Miednikowych... Finlandja nie urządzała ruchawki, ale jej wolność jest tym płomykiem, od którego łatwiej zapalą się swobody rosyjskie, aniżeli od waszych bomb i brauningów... Mojem zdaniem, powinniśmy naśladować Finlandję, nie Kaukaz. W rzeczywistości zaś, jeżeli tak dłużej potrwa, staniemy się poprawną edycją Kaukazu. Rosji nie pomożemy, a sobie zgotujemy piekło...
— Jakim sposobem?... — zapytał Świrski.
— Bardzo prostym. Rząd, zdusiwszy niby rewolucję, może, co najwyżej, nie dać Rosji tych, czy owych swobód; ale nad nami będzie się mścił... On przecie swemu narodowi nie będzie narzucał obcych wierzeń, obcego języka, obcych urzędników i instytucyj, jak zrobił u nas... My, popierając rewolucję rosyjską, postawilibyśmy na kartę byt narodowy, porządek społeczny. Czy więc mogą uczciwi Rosjanie żądać od nas podobnej ofiary?... I jeszcze dlaczego?... Dla podtrzymania ruchu, który samejże Rosji szkody przynosi.
— Mnie się zdaje, Kaziu, że pan doktór dobrze mówi... — wtrącił znowu Linowski.
— Nie czuję tego!... — odpowiedział Świrski, wstrząsając głową.
— Więc co pan chcesz robić?... — zapytał doktór. — Bo