— Byłem i tam i tam, a obecnie chcę się dostać do X. — odpowiedział Świrski.
— Siadajże pan — mówił z niechęcią mianujący się Altmanem.
Świrski usiadł do sanek, a furman zaciął konia. Altman zaczął ze Świrskim rozmawiać po francusku. Gniewał się, że Zajączkowski, napadłszy na pocztę, wypuścił z rąk kilkadziesiąt tysięcy rubli, i twierdził, że w oddziale niema ani jednej trzeźwej głowy. A najbardziej gorszyło go, że Świrski w takich czasach opuścił partję.
— Wróć pan do nich — mówił — mianuję cię dowódcą na miejsce tego błazna Zajączkowskiego.
— Naprzód — odpowiedział Świrski — Zajączkowski jest bardzo dzielnym partyzantem, a byłby doskonałym żołnierzem, gdyby nie zbałamucono go łajdackiemi teorjami. Dzisiaj jest bandytą, on i większa część jego podkomendnych.
— Cóż pan nazywasz łajdackiemi teorjami?... — wybuchnął Altman.
— Kto urządza uczciwą rewolucję, ten mówi ludziom o wolności, zachęca ich do walki o wolność, uczy, ażeby szanowali cudze osoby i własność — odpowiedział Świrski. — A tymczasem u nas zachęca się ludzi do wywłaszczeń, do grabieży cudzego mienia, do morderstw... Przeciw takim partyzantom musi wystąpić cały naród.
— Więc wróć pan do partji, obejmij dowództwo i popraw tych ludzi zbałamuconych, jak mówisz.
— Ani myślę!... — zawołał Świrski. — Jeżeli w Rosji przyłączy się wojsko do rewolucji, utworzę własny oddział z ludzi wybranych i będę się bił jak żołnierz; tymczasem usuwam się od ruchu... Byłem w partji ledwie parę dni, ale to, co widziałem, wystarczy mi na całe życie...
— Wygodną pan sobie rolę obrał — mówił, śmiejąc się, Altman. — Zachęcać ludzi do cnót apostolskich, a samemu unikać niebezpieczeństw...
Strona:PL Bolesław Prus - Dzieci.djvu/233
Ta strona została uwierzytelniona.