Strona:PL Bolesław Prus - Emancypantki 01.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tym sposobem uczą się szyć.
— Moje córki, dzięki Bogu, nie będą potrzebowały szyć — odparła dama z godnością. — Ale mniejsza. Jeżeli pani nie życzy sobie tego, muszą zaczekać.
Pani Latter zimno się zrobiło przy ostatnich słowach. Więc znowu mają ubyć jej dwie pensjonarki, płacące dziewięćset rubli!...
— W takim razie — ciągnęła dama, wysilając się na lodowatą słodycz — może pani zrobi przynajmniej tę łaskę, ażeby panienki tańczyły...
— One uczą się tańczyć u pierwszorzędnego artysty baletu.
— Tak, pani, ale tańczą tylko z sobą i nie spotykają młodzieży. Tymczasem dziś — mówiła dama z westchnieniem — kiedy świat żąda od kobiety, ażeby była samodzielną, kiedy młode Angielki ślizgają się i jeżdżą konno razem z chłopcami, nasze biedaczki są tak nieśmiałe w towarzystwie panów, że... ani be, ani me... Mój mąż jest zrozpaczony i mówi, że doreszty zgłupiały...
— Pani, ja nie mogę zapraszać chłopców na lekcje tańca — odpowiedziała pani Latter.
— Ha, w takim razie — rzekła, zniżając głos dama — nie zdziwi się pani, jeżeli od wakacyj...
— Niczemu się nie dziwię — odparła pani Latter, której gniew uderzył do głowy. — Co się zaś tyczy rachunku...
Dama złożyła pulchne rączki i rzekła tonem słodkim:
— Właśnie chciałam uiścić resztę za pierwsze półrocze... Więc jestem pani winna?
— Dwieście pięćdziesiąt rubli.
Głos damy stał się jeszcze słodszym, kiedy mówiła, wydobywając z kieszeni portmonetkę.
— Czy nie możnaby okrągło... dwieście?... Przecież niektóre panienki płacą u pani po czterysta rubli rocznie, a na innych pensjach... Szczerze powiem, że ani myślałabym odbie-